czwartek, 16 października 2014

Niemożność.



         Nie zdawałam sobie sprawy jak ciężko jest zmienić gromadzone przez dwadzieścia lat nawyki. Oczywiście.. trudniej niż zakładałam. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że było to spowodowane tym, że moje przyzwyczajenia były mocno związane z brakiem chęci do życia.
Okazuje się, że człowiek pozostawiony sam sobie od lat najmłodszych może nie do końca wykorzystać swój potencjał. Tak, nawet ja takowy miałam(mam?). No cóż..teraz jest on pewnie uboższy i troszkę skostniały, ale sama na to ciężko pracowałam.
Sam fakt, że było dużo czynników sprzyjających do bycia warzywkiem wcale mnie nie usprawiedliwia.
Tak naprawdę mam do siebie duży żal, że zazwyczaj wybierałam łatwiejsze drogi przy każdej okazji.
Łatwiejsze drogi są szybkie, a to kusi. Mało kto lubi długo czekać na efekty pracy.. jakiejkolwiek pracy.
Ja za czekaniem nie przepadałam nigdy, było to pewnie spowodowane moim przeświadczeniem, że nie mam na co. Głównie chodzi o brak wiary w siebie i moje przeświadczenie, że i tak wszystkie moje próby zrobienia czegoś konstruktywnego będą nieudane. Z drugiej strony wiem przecież, że nie próbując niczego nie zmienię. Strach przed niepowodzeniem trochę za bardzo mnie paraliżuje
Od jakiegoś czasu moje nastawienie zmieniło się diametralnie. Jest to związane oczywiście z pojawieniem się na mojej drodze mojego kochanego M.
 Diametralna zmiana jak do tej pory polega na dopuszczaniu możliwości innego życia, ale ciągle jestem mocno osadzona w mojej dawnej niemożności.
Mam po co wstawać i na kogo czekać, natomiast nawyki zostały.

środa, 8 października 2014

Na wstępie.



            Można by uznać, że kolejna próba uporządkowania moich myśli jest całkiem bezsensowna, ale prawdę mówiąc, a raczej pisząc jest to niezbędne w moim przypadku.
Każda forma zapisywania, gromadzenia, czy wywlekania mojej śmiesznej zagmatwanej masy myślowej jest przydatne dla zachowania minimalnej równowagi psychicznej (chociaż czasami mam wrażenie, że kiedy w mojej głowie panuje zamęt odbija się to mocno na mojej współpracy z błędnikiem).
Oczywiście fakt samego jej zagmatwania nie świadczy wcale o tym, że są to myśli/problemy skomplikowane obiektywnie patrząc na sprawę. Często takowy problem powstaje w tak skomplikowanej sytuacji jak np. zrobić kanapkę z serem żółtym, czy może wypić tylko kawę?
Nie mam pomysłu na system "prowadzenia bloga", nie łudzę się już, że będę miała jakiś szablon, który konsekwentnie będę realizowała. Nie, bo wiem, że nie zda to u mnie egzaminu.
Chce na wstępie zaznaczyć, że nie będzie tutaj regularnie publikowanych wpisów, żadnego w zasadzie porządku, sensu, ani składu, zakładam też, że nie będzie przyjemności z czytania tych śmiesznych wypocin.
                                                                                                                           No cóż.. do przeczytania.